Masaru Emoto to japoński naukowiec który rozpoczął eksperymenty z wodą na początku lat ’90 ubiegłego wieku Użył on fotografii, aby […]
25.02.2020
Owszem, ale starego świata. Teraz macie unikalną szansę na budowę nowego, lepszego życia i lepszego świata. Koniec starego początkiem nowego.
W pewne piątkowe popołudnie 1995 roku, brytyjski producent telewizyjny Jim Grant został zwolniony z pracy. W telewizji Granada pracował przez 18 lat. Przez ostatnie dwa, był przedstawicielem zarządu ds. rozmów ze związkami zawodowymi w sprawie restrukturyzacji. Uzyskał korzystne dla zarządu ustalenia. Po ich przedstawieniu wręczono mu wymówienie. Gdyby zarząd przegrał ze związkami, zostałby w pracy. Można więc powiedzieć, że wyrzucono go za lojalność i dobrze, uczciwie wykonaną pracę. W innych stacjach także przeprowadzano restrukturyzację, więc nie było szans na zatrudnienie.
– Wróciłem do domu i otworzyłem whisky. Zacząłem myśleć. Myślałem przez sobotę i niedzielę. W poniedziałek zacząłem pisać.
Przyjął pseudonim Lee Child. W 1997 roku ukazała się pierwsza powieść – „Poziom śmierci”. Do dziś wydał 24 powieści. Ukazały się w 43 krajach. Sprzedał ich ponad 100 milionów. W samej Polsce aż dwa. Na całym świecie co 4 sekundy kupuje jego książkę. W ciągu 20. lat stał się gigantem fundującym co roku stypendia i nagrody. Gdy skończyło się jego doskonałe życie, zaczął nowe – lepsze.
Grant/Child nie poddał się. Wiedział, że wszystko w jego rękach. Wiedział, jak się układa historie, więc zaczął je układać. Tyle, że w nowej branży. Koniec starego początkiem nowego ale lepszego życia, od którego nie można uciec.
Nie wiem, jakie życie wcześniej wiódł Grant/Child. Być może po powrocie z pracy kładł się na kanapie i bezmyślnie przerzucał kanały telewizyjne, a w weekendu czyścił karty kredytowe podczas kolejnych zakupów zbędnych przedmiotów i posiłków w modnych, czyli drogich restauracjach. Nawet, jeżeli nie podawano tam najlepiej, to wypadało tam iść. Być może robił to, co większość z nas – po osiągnięciu pozycji i statusu społecznego spoczął na laurach. Tyle, że w odróżnieniu od większości nas, w obliczu dramatycznego wydarzenia nie załamał rąk. Zamiast histeryzować, że to koniec, zakasał rękawy.
Znajoma znalazła wygłodzonego kota. Był wychudzony, na krawędzi życia. Po kilku miesiącach kuracji i kolejnych kilku rozpieszczenia stał się dzisięciokilogramowym kotem. Pojawiło się kolejne zagrożenie życia. Z powodu wielkiej nadwagi jego organy zaczęły źle funkcjonować. Zwolnione z konieczności zdobywania żywności, przekarmiane przez ludzi, zwierzęta domowe zaczynają tyć. Choć, w odróżnieniu od nich jesteśmy obdarzeni zdolnością myślenia abstrakcyjnego, zachowujemy się tak samo.
Dziś, jeżeli uda nam się znaleźć dobrą pracę, możemy bardzo szybko zyskać – niestety, mierzone wysokością zarobków – pozycję i status społeczny. Zaczynamy się w nich mościć. Naszym głównym zajęciem staje wydawanie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby – obok niego – inwestować w rozwój duchowy i intelektualny. Cieszyć się bogactwem mądrości i nauki.
Niestety, jesteśmy zbyt łapczywi. Zajmujemy się konsumpcją owoców, zamiast sadzić nowy sad. Nowe źródło owoców, które stanie się jedynym, gdy żywioł pochłonie poprzednie. Podobnie jak kot znajomej, stajemy się otłuszczeni. Nie tylko fizycznie – w końcu wydajemy gigantyczne kwoty na najmodniejszą siłownię i osobistego trenera, zamiast na kilka godzin ruchu tygodniowo na świeżym powietrzu – ale, przede wszystkim, otłuszczeni mentalnie.
A otłuszczony i rozleniwiony mózg nie funkcjonuje właściwie. Oduczyliśmy do myślenia. Wytresowaliśmy go tylko do podejmowanie decyzji gdzie i jak dużo wydać.
A przecież, jak napisał Haruki Murakami, „Nie wiadomo, co będzie dalej. Bo na tym świecie kierunek wiatru może się zmienić w każdej chwili”
Dlatego „Jeżeli nie zmienisz swojego życia w opowieść, staniesz się tylko fragmentem cudzej historii” powiedział Terry Pratchett.
„Zła sytuacja jest dobrą sytuacją, a dobra sytuacja jest złą sytuacją” powiedział Lama Ole Nydahl. Tyle, że przepełnia go wiara w człowieka – jego mądrość i dalszą chęć poszukiwania wiedzy.
„Każda zmiana jest katastrofą. Nawet nie dlatego, że może zakończyć się niepowodzeniem, ale dlatego, że najpierw trzeba zniszczyć to, co jest” napisał w powieści „Posłaniec” australijsko-niemiecki pisarz Marcus Zusak. Dla tych, którzy zamiast leżeć na kanapie i jeść, zawczasu przygotowali fundamenty pod nowy dom, zniszczenie starego i butwiejącego nie będzie problem. Wręcz przeciwnie. Oszczędzą na ekipie rozbiórkowej.
Wystarczy myśleć, chcieć i działać, a porażka zmieni się w sukces. Większy, niż sobie mogliśmy wyobrazić. Tak, jak w przypadku Lee Childa. Choć ta butelka whisky w piątkowy noc musiała go kosztować potężnego kaca. Ale za darmo nie ma nic.
Agata Bolimowska